sobota, 15 kwietnia 2023

Poświątecznie.

Nadeszła wie(l)kopomna chwila- podarowałam sobie chwilę wytchnienia od kompa. Słoneczko i temperatura sprzyjały co prawda spacerom, ale ciśnienie mnie uziemiało. Kawa jako wspomagacz- owszem sprawdza się, ale na krótką metę. Tym bardziej, że nie piję mocnej. Czasem "kapucynkę" dla osłody życia, tak jakby papużki mi nie wystarczały..Ech, wybredna i wymagająca się zrobiłam na stare lata. Potrzeby zrobiły się większe, zamiast zmaleć. A co mi tam...Raz się żyje- raz się tyje. To chyba poświąteczna ociężałość dała o sobie znać z opóźnieniem, bo nieco zaszalałam z padlinką. Po świętach. 

Młode nimfy dorastają. Niedługo pierwszy lot. Dobrze, że faliste nie znoszą jajek, co nie przeszkadza im flirtować na potęgę, bo byłby armagedon na kółkach. Wystarczy, że życzliwie podchodzą do niedorostków. 

Gołąbek wydobrzał . Tyle co mogłam to zrobiłam. Reszta rozwiąże się sama w Naturze.Czy sobie poradzi? Raczej tak, bo miałam okazję sprawdzić, że podlatuje na pewną wysokość i ma możliwość przemieszczania się na odległość mimo deformacji skrzydła.

Ps. Gołąbek tuż przed wypuszczeniem...


 i po....


2 komentarze:

  1. Wyjątkowo dobrze mi się robi na duszy, gdy piszesz o swoich papużkach. Po prostu kocham zwierzęta i bez moich kotów i rybek chyba musiałabym zwariować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli coś jest pasją, to ma się całkiem inne podejście. O kocurach oglądałam kiedyś program, ale wolę trzymać się z daleka ( nie moja bajka).O rybkach akwariowych wiem niewiele, ale kiedyś dokarmiałam je w ramach " sąsiedzkiej pomocy" więc po trosze rozumiem Twoją fascynację. No i też lubię wodę :-) więc mamy sporo wspólnego...

      Usuń