Znowu mi się zbiera na przełączenie się na wcześniejszego bloga " Coś w temacie" , ale jeszcze tu trochę pobaluję. Także znowu sobie musiałam przypomnieć o znanym powiedzeniu" nigdy nie mów nigdy".
Dzisiaj obserwowałam psiaka podczas jedzenia. I pomyślałam sobie, że jemy podobnie. Z dużym apetytem i do czysta. Mimo, że zbytniego urozmaicenia nie stosuję, to i tak smakuje i smakuje..Zdarza mi się też czasem wylizać talerz...Rzadziej palce. Wiadomo, w domu człowiek czuje się bezpiecznie, nikt go nie ocenia prócz mniej lub bardziej krytycznej rodziny, zwierzaków ( po swojemu) i siebie (o ile w ogóle chcemy siebie widzieć).
Po trochę przydługim wstępie, przejdę do meritum.
Nabyta skłonność do analizy( a może odkryta- pod wpływem doświadczeń życiowych)?) skłania mnie do dokonania podziału ludzkości na tych z:
a. naturalną inteligencją - tzw. żywych obserwatorów życia
b. sztuczną inteligencją -tzw. umarłych, odtwarzających wyuczone emocje i zachowania z nimi związane- bez naturalnego czucia , współczucia i empatii ( nie mylić z zawodem aktora)
c. mieszańców - osobniki będące w trakcie przepoczwarzania z b na a
Jakie powiązanie ze wstępem? a no takie, że sztuczna inteligencja obserwuje życie i nie widzi siebie. I rozpatruje rzeczywistość tylko pod swoim kątem .
W razie co...to przepraszam wszelką wirtualną maszynerię...za porównanie człowieka do naturalnej sztucznej inteligencji pochodzenia umysłowego. Ale przecież mają trochę wspólnego...
Ps. A tak w ogóle to farsz do wpisu wyszedł mi całkiem, całkiem. Ale wiadomo- dla jednych będzie lekko, ciężko, albo w ogóle niestrawny...