Początek dzisiejszego dnia nie wypadł najlepiej. Postanowiłam sprawdzić swój stan ducha zaraz po przebudzeniu, kiedy człowiek teoretycznie powinien być zrelaksowany i w pełni wypoczęty. Stres- okazał się wysoki. Nawet nie mogłam tego złożyć na karb pęcherza moczowego, bo swoje już odbębniłam i siadłam wyciszona przy porannej kawce, tuż przed spacerem.
Przechadzki służą mi obowiązkowo wyjątkowo. Nic dziwnego zatem że, po powrocie, wyświetlony poziom umiarkowany, uznałam za chwilowo wystarczający. Zaraz skończę pisać tekst i sprawdzę jak działa na mnie pisanina na blogu.
Okazuje się, że stres spadł z 87 do 67, ale mieści się w granicach umiarkowania.
Jak na sobotni rozruch to nie wygląda to dobrze. Jeszcze trochę pobawię się z pomiarami tuż po wstaniu( oczywiście, jak zwykle bez budzika i poganiania zegarkiem), żeby sprawdzić czy przez przypadek nie okaże się, że w czasie snu mam najwyższy poziom wkurw... a codzienny kierat jest jak balsam dla duszy. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby było na opak.Wszak wiele rzeczy nie jest takimi jakimi się być wydaje.
Czyli używasz jakiegoś gadżetu mierzącego stres?
OdpowiedzUsuńPomiaru można dokonać przez opaskę tzw. smartwatch.. Przy okazji poczytałam o różnicach między wskazaniami urządzeń treningowych a danymi ze smartwatch'a.
UsuńGeneralnie chodzi mi o pewne dane ogólne, więc dokładność nie ma dla mnie znaczenia. Przecież to nie jest specjalistyczne urządzenie medyczne, więc spiny nie ma.