sobota, 6 maja 2023

Przedwczesne wnioski.

 Początek dzisiejszego dnia nie wypadł najlepiej. Postanowiłam sprawdzić swój stan ducha zaraz po przebudzeniu, kiedy człowiek teoretycznie powinien być zrelaksowany i w pełni wypoczęty. Stres- okazał się wysoki. Nawet nie mogłam tego złożyć na karb pęcherza moczowego, bo swoje już odbębniłam i siadłam wyciszona przy porannej kawce, tuż przed spacerem. 

Przechadzki służą mi obowiązkowo wyjątkowo. Nic dziwnego zatem że, po powrocie, wyświetlony poziom umiarkowany, uznałam za chwilowo wystarczający. Zaraz skończę pisać tekst i sprawdzę jak działa na mnie pisanina na blogu.

Okazuje się, że stres spadł z 87 do 67, ale mieści się w granicach umiarkowania. 

Jak na sobotni rozruch to nie wygląda to dobrze. Jeszcze trochę pobawię się z pomiarami tuż po wstaniu( oczywiście, jak zwykle bez budzika i poganiania zegarkiem), żeby sprawdzić czy przez przypadek nie okaże się, że w czasie snu mam najwyższy poziom wkurw...    a codzienny kierat jest jak balsam dla duszy. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby było na opak.Wszak wiele rzeczy nie jest takimi jakimi się być wydaje.

2 komentarze:

  1. Czyli używasz jakiegoś gadżetu mierzącego stres?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomiaru można dokonać przez opaskę tzw. smartwatch.. Przy okazji poczytałam o różnicach między wskazaniami urządzeń treningowych a danymi ze smartwatch'a.
      Generalnie chodzi mi o pewne dane ogólne, więc dokładność nie ma dla mnie znaczenia. Przecież to nie jest specjalistyczne urządzenie medyczne, więc spiny nie ma.

      Usuń