Niech się święci..1 Maja? No nie. Dzień Kobiet też może. Dostałam tulipana, pochwalę się. Zaraz zrobię zdjęcie...O jest...na bieżąco.
Nie ważne dlaczego i od kogo ale, po dokładnym obejrzeniu , widać że listki są obłamane. Były po prostu złożone na pół i zawinięte w folię. Były załamane i na granicy przeżycia, więc oderwałam nadwyrężone resztki. A ponieważ od jakiegoś czasu jest moda na " no waste" więc skubnęłam odrobinę liścia. Tak na spróbowanie, żeby wiedzieć czy jest zjadliwy. Smak dobry, ale.... przezornie sprawdziłam jak to jest z tą zjadliwością tulipanów. Okazało się, że tylko płatki wchodzą w grę, a resztę lepiej zostawić w spokoju.
Nie żebym głodna chodziła i szukała żarełka po kątach i świętach kalendarzowych, ale przy okazji doczytałam o trujących roślinach doniczkowych, które zwykle cieszą oko miłośników domowego buszu okiennego.
Ps. Skoro już pyknęłam zdjęcie tulipankowi, to nie omieszkałam i gołąbkowi:
W skrzyni pufy ma umieszczone siodełko ( podest) a poza nią jest miejsce na wodę i żarełko. Wszystko jest w większym pudle przewróconym na bok, tak żeby można było od góry odchylać skrzydło (pudła) i wpuszczać światło dzienne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz