Czasem trafi mi się coś szczególnego z niespodzianką. I co zrobić? Trzeba znieść z godnością , powkurzać się na bóg wie co, obrazić lub poszukać rozwiązania. Tym razem nie był to żaden gołąbek czy jakiś zapadający się pod ciężarem zakupów wózek, ale naga prawda. Ukradkiem rozbierają mnie własne buty. Po powrocie ze spaceru wyjmuję gołe stopy razem ze zwiniętymi na końcu skarpetami ( zwanymi trenerkami). Na szczęście to tylko obuwie na siarczysty śnieg i mokry puch, więc uciążliwość jest znikoma i do rozwiązania : inne skarpety. Ale że głowa mi dzisiaj ciąży, to nie będę ukrywać. Chwilowo odjęło mi mowę...
poniedziałek, 13 marca 2023
Pomarudzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie widzę tu żadnej uciążliwości :) to się nazywa nowoczesność w domu i zagrodzie.
OdpowiedzUsuńTeż nie mam nic przeciwko ściąganiu skarpet razem z butami, ale pod kostką od zewnętrznej strony zrobiła się mała rana. Cosik mnie tam kłuło i drażniło podczas spaceru i okazało się , że to zdarty naskórek...
Usuń