No i udało mi się zmobilizować do pyknięcia kilku zdjęć. Ale co z tego wyjdzie i czy w ogóle. Chciałabym powiedzieć...jakie piórka takie dzieło, ale niestety będę tu przykładać swoją rękę.. A że kunszt twórcy to podstawa, więc może być różnie. Może zrobię maskę na bal w Wenecji? Bo na indiański pióropusz to chyba zbyt ubogi zbiór...
Jak się przy okazji zakupów okazało - lubię błyskotki...klej z brokatem ( może nie zdąży wyschnąć), serduszka i perełki samoprzylepne...
" Na podstawie przedstawionych zdjęć u blogerki wykryto liczne braki z dzieciństwa oraz skłonność do kompensowania wewnętrznego dziecięcego niespełnienia - w wieku wczesnoprzedśmiertelnym. Brak możliwości pełnego osobistego rozwoju i wyrażenia siebie przyczynił się do niechęci do realizacji marzeń, które do tej pory pozostają niezrealizowane i poza zasięgiem. Pozostaje zatem zaordynować : lizanie cukierka przez papierek, ale jeszcze lepiej przez folię, żeby pacjentka ciągle pamiętała co straciła."
Dekoracja zimowa przydała się jak znalazł...
Ps. Nawet Lilianek popatrzył na mnie z politowaniem : kurcze! ale wymyśliła...Koń by się uśmiał!
Ptaszeczki są zawsze śliczne i wesole.... to znaczy mam na mysli takie "Lilianki"...
OdpowiedzUsuńStokrotka
Nie ma lekko...
UsuńKażdy ma swój charakterek...i nastroje. No i osobiste/ gatunkowe środki wyrazu... :)