Jeszcze wczoraj po południu drążyły mnie dwa tematy, o których chciałam napisać. Ale że nie wygospodarowałam czasu na zapisanie lub chociażby zostawienie jakiegoś punktu zaczepienia dla wpisów, to poszły się...wiadomo co. Nie ma co ukrywać...najwyraźniej babcieję jak nic. I niech tak zostanie, bo zdziadzieć bym już nie chciała. Wystarczy tego dobrego jak na jeden żywot. Czy poczciwy czy nie-nie będę się rozdrabniać.
Ale tak swoją drogą to skojarzenie poczciwości z pocztą...? Chyba jest coś na rzeczy...
zapisuj w podręcznym kapowniczku. albo w telefonie. szkoda zapodzianych pomysłów.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku to powinnam mieć porozrzucane w różnych miejscach luźne karteczki z przygotowanym obok długopisem...wprowadzające opanowany/ nieopanowany chaos...do tego co jest.
UsuńMam wszędzie - w pracy i w mieszkaniu - porozrzucane karteczki-sklerotki. Bez nich ginę jak Mańka w Czechach.
OdpowiedzUsuńHa, ha...czyli sposób sprawdził się :)
Usuń