Znowu chwila odsapki. Niby jest codzienność jak codziennie, ale chwilowo nieco wyciszona. Jest możliwość spokojnego grzania krzesła przed lapciem. Znalazłam przy okazji zdjęcie papużki, która mam nadzieję, znalazła nowe lokum przed jesienią i zimą. Wiekowo była dużo młodsza od Lilianka ( po prawej stronie), ale co swój (gatunek) to swój.....Jest z kim poświergolić.
Tymczasem historia zatoczyła koło. Już drugi tydzień kuruje się na balkonie gołąbek. Znalazłam go przed klatką z poważnie uszkodzonym skrzydłem. Starszy wiekiem. Chował się przed nadciągającym deszczem. Najprawdopodobniej był wcześniej pod samochodem i nie zdążył uciec spod ruszającego pojazdu. Urzęduje w dodatkowo ocieplonym tekturą pudle. Pszenicę ma wzbogaconą dodatkowo piaskiem, skorupkami z jaj i trochę tak jak w diecie wysiłkowej gołębi które są gonione i lotowane. Ma też podwyższenie do siedzenia, żeby nie robić pod siebie. Zrobię zdjęcie przy okazji, jak się trochę ociepli i zmienię pudło na większe do dreptania.
Na razie śpi, schodzi zjeść, wchodzi na niski podest, rozprostuje skrzydło, a czasem przycupnie/ przysiądzie tak po gołębiemu...No i jeszcze czeka go następna kąpiel...
był taki czas, kiedy w ramach spacerów w gęstwinach drzew widywałem papużki-uciekinierki. latem, otwarte okna kuszą głębią możliwości. jesienią już nie jest tak miło.
OdpowiedzUsuńMiędzy moimi ptaszkami widzę różnicę w znoszeniu zewnętrznych temperatur. Ale niektóre gatunki są rzeczywiście wyjątkowo wyposażone przez Naturę.
UsuńWzruszający jest widok papuzki pod sufitem...
OdpowiedzUsuńNo i dobrze że się gołąbkiem zaopiekowalas...
Stokrotka
No tak, kiedyś też chciałam być "papugą", ale ...:-)
UsuńA tak w ogóle to "lepszy rydz niż nic" Zawsze to coś innego niż pokój...
Gołąbek ( to chyba samiczka) zobaczymy co potem. Na wiosnę pójdzie do swoich miejscowych (?) Nie ruszałam skrzydła, bo było za bardzo poharatane, z otwartymi ranami( od spodu). W dwóch miejscach . Pod pachą i w skrzydle.Jest jeszcze miejscowa opuchlizna...
Cieszę się, że w tej historii gołąb znalazł dom do wykurowania się,
OdpowiedzUsuńOj, gołąbki to była moja pierwsza miłość...Ale warunków nie mam.
Usuń