Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Wczoraj przyszedł na świat drugi Maluszek. Filuś był na czuwaniu w gnieździe, ale zachowanie Felluni powiedziało resztę. Zresztą dochodzące odgłosy karmienia są różne. 1-sze Maleństwo mocniej '"ciągnie" a wczorajszy Maluch delikatnie. Tyle mojego , że zobaczyłam potem odrzuconą na bok skorupkę, co tylko potwierdziło wcześniejsze przypuszczenie.
Niby zaplanowałam sobie w niedzielę wypoczynek "pełną gębą" i z dłuższą kąpielą, ciesząc się jak głupi do sera na samą myśl o relaksującym odmoczeniu ciała w półzgięciu, a tu wyszło jak zawsze. Nie mogłam znaleźć korka, który gdzieś upchnęłam( parę lat temu) i było po sprawie. Skończyło się na krótkim ścieraniu naskórka, żądnego masażu,gąbką i naprzemiennym zatykaniu odpływu piętą. Raz prawą raz lewą.
Ledwo odpaliłam kompa, a tu masz babo papugę...zamiast placka.
Pocieszyłam się za to ciasteczkami owsianymi i widokiem. Zaszalałam ostatnio z cukrem, bo ciacha trochę ich miały. Ale to tak pod gorzką kawę, żeby magnezu trochę zostało. Też na pocieszenie. Nie tylko mięśni, ale i ośrodka nagrody. No a nocka, to już w ogóle był odlot...Ledwo zdążyłam rano psa wyprowadzić, tak mnie wymordowało...
"Odmoczenie ciała w półzgięciu" - no kochana... kocham ja takie cudne wyrażenia, a i odmoczenie w półzgięciu osobiście kocham też !!!
OdpowiedzUsuńMogłam jeszcze ułożyć się w esy-floresy, ale dużo przestrzeni bym nie zyskała. :)
Usuń